Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   137   —

Nie do ołowiu myśl zniży się złota;
Nie dla ołowiu wszystko na szwank stawię.
Co mówi srebro w swej dziewiczej bieli?
„Mnie biorąc, weźmiesz, ile zasługujesz.“
Pomyśl, Maroku! ile zasługujesz!
Zważ własną cenę sprawiedliwą ręką;
Jeśli sam twoją stanowić masz wartość,
Wart jesteś wiele; a jednak, to wiele
Jestże już godne tak pięknej nagrody?
Wątpiąc jednakże o mojej zasłudze,
Sam siebie własną potępiam śmiałością.
Ilem zasłużył! Na nią zasłużyłem
Przez urodzenie i przez posiadłości,
Przez moje cnoty, moje wychowanie,
A nadewszystko przez miłość mą ku niej.
Gdybym tu przestał? gdybym srebrną wybrał?
Rozważmy jednak jeszcze złotej napis.
„Mnie biorąc, weźmiesz, czego wielu pragnie.“
A więc ją wezmę; jej świat cały pragnie.
Z czterech stron świata schodzą się pielgrzymi
Całować ołtarz tej świętej śmiertelnej.
Hirkańskie puszcze i arabskie piaski
Są teraz bitym gościńcem, po którym
Spieszą książęta ujrzeć piękną Porcyę.
Wodne królestwa, co usty dumnemi
W twarz plują niebu, nie mają dość grozy,
Aby odstraszyć błądzących żeglarzy,
Co po nich, jakby po mruczącej strudze,
Płyną, ażeby ujrzeć piękną Porcyę.
W jednej z nich boski jej obraz spoczywa.
Czy wśród ołowiu? Niech będzie przeklęty,
Kto śmie tak sądzić! Byłoby potwornie,
W tak ciemnym grobie blasku tyle zamknąć.
Lub miałbym myśleć, że zamknięta w srebrze
Dziesięćkroć tańszem od czystego złota?
O grzeszne myśli! Kiedyż perła taka
W gorszej od złota świeciła oprawie?
W Anglii jest pieniądz z postacią anioła