Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niech dobroć wasza dorówna wielkości:
Kto nie potępi gwałtu bez krewkości?
Zabić jest zbrodnią; czynność jednak krwawą
W własnej obronie uniewinnia prawo.
Wszak gniew jest grzechem, kto jednak, panowie,
„Nie znałem grzechu“ bez kłamstwa nam powie?
2 Senator.  Daremne słowa.
Alcybiad.  Służba jego przecie
W lacedemońskiej i bizanckiej wojnie
Na okup teraz winna mu posłużyć.
1 Senator.  Cóż to za służba?
Alcybiad.  Uczciwa i wielka.
Powalił szablą niejednego wroga,
A sam niejedną w boju odniósł ranę.
2 Senator.  Przyniósł też za to i łupów dostatkiem.
Zawsze niesforny, często rozum topi,
I męstwo kufla robi niewolnikiem.
Gdyby nie było innych nieprzyjaciół,
Ten jeden starczy, by go z nóg obalić;
Nieraz, bydlęcą rozgrzany wściekłością,
Szuka zaczepki, gotowy na wszystko.
Naszem więc zdaniem, hańbą jego życie,
A niebezpieczne miastu jego picie.
1 Senator.  Umrze!
Alcybiad.  Los twardy. Czemuż w boju nie legł!
Panowie, jeśli nie dla jego zasług —
Chociaż dłoń jego sama dość bogata,
Aby u innych długu nie zaciągnąć —
Raczcie do usług jego moje przydać,
A skoro wiek wasz, wiem, lubi rękojmię,
W zakład wam daję me zwycięstwa, honor,
Za jego dobre na przyszłość postępki.
Jeśli na koniec jego śmierć konieczna,
Niech w boju umrze, niech surowość prawa
Zastąpi wojna surowa i krwawa.
1 Senator.  Co prawo każe, spełnione być musi;
Jeśli więc nie chcesz obrazić senatu,
Przestać nalegać, skończ daremne prośby.