Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

2 Cudzoz.  Odmówił mu, powtarzam.
Lucyusz.  Jak dziwne zdarzenie! Na Boga, rumienić się za niego. Odmówił temu honorowemu człowiekowi? To rzecz bardzo niehonorowa. Co do mnie, wyznaję, że odebrałem od niego drobne dowody uprzejmości, jak naprzykład: pieniądze, stołowe srebra, klejnoty i tym podobne bagatele, nic nieznaczące w porównaniu z tem, co dostał Lukullus, a przecie, gdyby go był pominął a do mnie się udał, nigdybym nie odmówił potrzebnych mu talentów. (Wchodzi Serwiliusz).
Serwil.  Patrz, co za szczęście! to on! Zapociłem się, szukając jego dostojności. (Do Lucyusza). Zacny mój panie —
Lucyusz.  Serwiliusz! Cieszę się z tego spotkania. Bądź zdrów! Poleć mnie twojemu zacnemu a cnotliwemu panu, mojemu najlepszemu przyjacielowi.
Serwil.  Z przeproszeniem waszej dostojności, pan mój przysyła —
Lucyusz.  Ha, co przysyła? Już mu tyle winienem, a on zawsze przysyła! Jak mu wdzięczność moją okazać? powiedz. A teraz, co przysyła?
Serwil.  Przysyła mnie tylko z naglącą prośbą, panie, abyś mu natychmiast pożyczył ile tu napisane talentów.
Lucyusz.  Widzę, że pan twój chce sobie żartować:
Choćby talentów nawet pięć tysięcy
Było mu trzeba, nietrudno to znajdzie. Serwil.  Tymczasem, panie, nie trzeba mu tyle.
Gdyby konieczność mniej była nagląca,
Nigdybym z takiem nie prosił natręctwem.
Lucyusz.  Więc to na seryo mówisz, Serwiliuszu?
Serwil.  Na duszę moją! szczerą tylko prawdę.
Lucyusz.  Co za głupie ze mnie bydlę, żem się do grosza wyszeptał właśnie w porę, w której miałbym sposobność honorowo sobie postąpić! Co za nieszczęśliwe zdarzenie, że wczoraj kupiłem drobny majątek, aby dziś wielki stracić honor! Serwiliuszu, Bóg widzi, nie mogę mu usłużyć, i tem większe ze mnie bydlę, powtarzam. Właśnie miałem zamiar sam posłać do Tymona z tą samą prośbą, biorę tych panów na świad-