Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   240   —

Ale zabite dziwią swą małością.
By mu osłodzić smutki jego, powiedz.
Za jego zdrowie że spełniam ten kielich.
Taiza.  Niestety! śmiałość ta mi nie przystoi,
Mój ojcze, z obcym, nieznanym rycerzem;
Bo zwykle mężczyzn surowe wyroki
Bezwstydem zowią pierwsze niewiast kroki.
Symonid.  Zrób, co ci każę, lub gniew mój rozbudzisz.
Taiza.  (na str.). Nie mógł milszego zrobić mi nakazu.
Symonid.  Dodaj, że chcemy od niego usłyszeć,
Kto on, skąd przyszedł, kto jego rodzice.
Taiza.  Ojciec mój twoje pił zdrowie, rycerzu.
Perykles.  Dzięki mu.
Taiza.  Życząc, aby w twoich żyłach
W krew się zmieniła każda wina kropla.
Perykles.  Dzięki wam składam, a odpijam zdrowie.
Taiza.  A przy tem pragnie usłyszeć od ciebie,
Skąd i kto jesteś, kto twoi rodzice?
Perykles.  Tyr mą ojczyzną, me imię Perykles;
W sztukach i wojnie młodość mą kształciłem;
Szukając czynów i sławy po świecie,
Wśród burzy statki straciłem i ludzi,
Rozbitek, byłem na ten brzeg rzucony.
Taiza.  Dzięki ci składa; zowie się Perykles;
Tyr mu ojczyzną; na burzliwem morzu
I nawy swoje i ludzi swych stracił,
Był na te brzegi rzucony.
Symonid.  Przez Boga,
Nad jego ciężkim lituję się losem,
I w jego czarnych pocieszę go smutkach.
Dalej, panowie, czas tracim na fraszkach,
Kiedy nas inne wołają uciechy.
Zbroje, któremi jesteście odziani,
Najlepiej pląsom rycerskim przystoją.
Nie będzie żadnem dla was tłómaczeniem,
Że to za szorstkie tony dla dziewicy:
Mąż jest jej miły w zbroi jak w łożnicy.

(Rycerze tańczą).