Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(Wchodzi Kassandra).

Kassandra.  Gdzie brat mój Hektor?
Androm.  Zbrojny, w krwawej myśli.
Upadnij razem ze mną na kolana,
Do moich błagań prośby twoje dorzuć,
Bo noc tę całą marzyłam jedynie
O krwawych bojach, o mordach i rzezi.
Kassandra.  O prawda!
Hektor.  Niechaj da znak moja trąbka!
Kassandra.  Przez Boga, bracie, żadnej dziś wycieczki!
Hektor.  Precz! Niebo moje słyszało przysięgi.
Kassandra.  Niebo jest głuche na szalone śluby;
Od pokalanej ślubów tych ofiary
Bóg z większym wstrętem odwraca źrenice,
Niż od wątroby plamami znaczonej.
Androm.  Słuchaj rad naszych. Nie myśl, że jest cnotą
Źle robić, grzesznych dopełniając ślubów.
Alboż jest wolno kraść, żeby rozdawać,
I dla jałmużny odzierać bliźniego?
Kassandra.  Tylko cel siły przysięgom udziela:
Ślub nieroztropny nikogo nie wiąże.
Rozbrój, się drogi.
Hektor.  Daremne błagania.
Moich przeznaczeń honor jest wskazówką.
Żywot każdemu drogi, lecz nad żywot
Szlachetnej duszy honor stokroć droższy.

(Wchodzi Troilus).

Cóż tam, młodziku? Czy myślisz dziś walczyć?
Androm.  Przyzwij nam ojca, Kassandro, na pomoc.

(Wychodzi Kassandra).

Hektor.  Nie, mój Troilu; rozbrój się, młodzieńcze;
Rycerskie myśli kierują mną dzisiaj;
Czekaj, aż ścięgna twoich żył stwardnieją,
Szorstkich rąk wojny unikaj wprzód dotknięć;
Zdejm hełm, mój chłopcze, bo ja się dziś zbroję
Za mnie, za ciebie i za całą Troję.
Troilus.  Bracie, masz w sobie miłosierdzia wadę,
Która lwom lepiej, niż ludziom przystoi.