Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gonił za tobą.
Eneasz.  Zdrowie ci, rycerzu!
Póki nam służy słodki czas rozejmu;
Ale w dniu bitwy, tak czarne wyzwanie,
Jak może serce w swych głębiach wymyślić,
A dzielność spełnić.
Diomedes.  Przyjmuje Diomed
Jedno i drugie. Póki krew spokojna
W żyłach mych płynie, zdrowie, Eneaszu!
Lecz gdy bój zawre, a pora posłuży,
Na twoje życie strzelcem mnie zobaczysz,
Z całą chytrością i zapałem strzelca.
Eneasz.  Będziesz polował lwa, który się cofa
Twarzą do łowca. Z całą uprzejmością
Witaj nam w Troi! Na Anchiza życie,
Witaj! Przysięgam na rękę Wenery,
Nikt szczerzej kochać nie może ode mnie
Męża, którego z duszy pragnie zabić.
Diomedes.  Jest w nas sympatya. Niech żyje Eneasz
Lat tysiąc, jeśli dla mego oręża
Śmierć jego nie jest chwałą przeznaczoną;
Lecz dla mej sławy niechaj jutro zginie,
Niech ciało jego jedną będzie raną.
Eneasz.  Znamy się dobrze.
Diomedes.  Prawda, a pragniemy
Poznać się gorzej.
Parys.  Jest to powitanie
Najzawistniejszej pełne serdeczności,
Nienawidząca najpiękniejsza miłość,
O jakiej dotąd dało się nam słyszeć. —
Co cię tak wcześnie z domu wywołało?
Eneasz.  Królewski rozkaz; lecz nie wiem powodu.
Parys.  Dowiesz się teraz: królewską jest wolą,
Byś Greka tego do domu Kalchasa
Powiódł i piękną Kressydę mu wydał
Za Antenora. Bądź nam towarzyszem,
Lub, jeśli pragniesz, wyprzedź nas na chwilę;
Przypuszczam bowiem, jestem raczej pewny,