Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   229   —

Jestże więc grzechem wstąpić dobrowolnie
Do śmierci domu pełnego tajemnic,
Zanim śmierć do nas odważy się zbliżyć? —
Niewiasty moje, co się płacz ten znaczy?
Dość łez na teraz; pocieszcie się dziewki!
Szlachetne dziewki! Charmian, przestań płakać!
Patrzcie, kobiety, lampa nasza zgasła.

(Do straży na dole).

Nie traćcie serca, wyprawim mu pogrzeb,
Potem, co dzielne i co jest szlachetne,
To dokonamy w wielki rzymski sposób,
I śmierć nas z dumą do siebie zabierze.
Wielkiego ducha powłoka już zimna.
Ach, dziewki, dziewki! z wszystkich nam przyjaciół
Zostało serce i śmierć najśpieszniejsza.

(Wychodzą z ciałem Antoniusza).

AKT PIĄTY.
SCENA I.
Obóz Cezara pod murami Alexandryi.
(Wchodzą: Cezar, Agryppa, Dolahella, Mecenas, Gallus, Prokulejusz i inni).

Cezar.  Idź, Dolabello, radź mu niech się podda;
Śmiechem jest opór w jego położeniu.
Dolabella.  Idę, Cezarze.

(Wychodzi. — Wchodzi Dercetas z mieczem Antoniusza).

Cezar.  I cóż się to znaczy?
Któż jest ten śmiałek?
Dercetas.  Me imię Dercetas,
Sług najwierniejszych godnemu służyłem,
Bo panem moim był Marek Antoniusz,
Póki oddychał; wszystkie myśli moje
Na wrogów jego były skierowane.