Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   228   —

Ale żadnemu z przyjaciół Cezara.
Antoniusz.  Bolesna zmiana przy moich dni końcu
Mech cię nie smuci, pociesz twoje myśli
Żywą pamiątką dawnych moich losów,
Gdym był najpierwszym i najszlachetniejszym,
Jak świat szeroki, żołnierzem i panem.
Choć dziś umieram, umieram bez hańby,
I hełm zdejmuję przed moim rodakiem,
Przez Rzymianina Rzymianin pobity
Na sławy polu. Ale sił już nie mam,
I czuję, duch mój do nieba ucieka. (Umiera).
Kleopatra.  Chcesz więc umierać, najdzielniejszy mężu?
Także więc mało troski o mnie miałeś?
Co? Ja mam zostać na tym nędznym świecie,
Który bez ciebie chlewa nawet nie wart?
Korona ziemi w proch się obróciła,
I wieniec wojny zwiędły, uschły leży!
Gwiazda żołnierza zgasła i upadła!
Dziś równe mężom chłopięta i dziewki;
Co było wielkie, minęło, umarło,
I nie zostało nic już pod księżycem,
Coby uwielbień ludzkich było godne! (Mdleje).
Charmian.  Miarkuj się, pani!
Iras.  I ona umarła.
Charmian.  Pani!
Iras.  Królowo!
Charmian.  Pani! pani! pani!
Iras.  Królowo nasza!
Charmian.  Cicho! cicho, Iras!
Kleopatra.  Nie jestem teraz niczem jak kobietą;
Ta sama w duszy mej namiętność włada,
Co w wyrobniczki lub mleczarki piersiach.
Jabym powinna moje berło teraz
Rzucić w oblicze bóstw niesprawiedliwych,
Wołać, że świat ten niebu ich był równy,
Póki naszego nie skradli klejnotu.
Dziś wszystko niczem. Głupstwem jest cierpliwość,
A niecierpliwość psom przystoi wściekłym.