Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   201   —

I rozum jego, Cezarze, pobiłeś! (Wchodzi Sługa).
Sługa.  Poseł Cezara.
Kleopatra.  Tak bez ceremonii?
Nos zatykają przed rozkwitłą różą,
Kiedy w pokorze przed pączkiem klęczeli.
Niech wejdzie jednak.
Enobarb.  (na stronie).Widzę, że zaczynam
Domową wojnę z moją uczciwością.
Lojalność wiernie szalonym chowana
Przemienia naszą wierność na szaleństwo;
Kto jednak dotrwa przy ginącym panu,
Zwycięzcy pana swego jest zwycięzcą
I imię swoje w dziejów księgę wciąga.

(Wchodzi Tyreusz).

Kleopatra.  Wola Cezara?
Tyreusz.  Słuchaj jej sam na sam.
Kleopatra.  Mów śmiało, to są moi przyjaciele.
Tyreusz.  Więc przyjaciele pewno Antoniusza.
Enobarb.  Jeśli ich nie ma tylu, ilu Cezar,
To mu się na nic przydać nie możemy.
Byle chciał Cezar, pan nasz jest gotowy
Przyjaźń mu wrócić, a z kim pan nasz trzyma,
Z tym my trzymamy; będziem więc z Cezarem.
Tyreusz.  Dobrze. Więc słuchaj, pani światosłynna,
Cezar cię prosi, żebyś zapomniała,
W jakim obecnie znajdujesz się stanie,
Pamiętna tylko, że on jest Cezarem.
Kleopatra.  Królewskie słowa! Prowadź rzecz swą dalej.
Tyreusz.  On wie, że uczuć twych do Antoniusza
Nie miłość, ale trwoga była miarą.
Kleopatra.  O!
Tyreusz.  On na szramy twojego honoru
Z litością patrzy, bo wie, że to skutek
Przymusu tylko, a nie twojej woli.
Kleopatra.  Bogiem jest Cezar, jak Bóg widzi prawdę;
Tak jest, mój honor nie był ustąpiony,
Ale pobity.
Enobarb.  (na stronie). Spytam Antoniusza,