Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   197   —

Namiestnikami wyręczał się w boju,
A teraz — teraz — ale mniejsza o to.
Kleopatra.  Puśćcie mnie!
Eros.  Królowa, panie mój, królowa!
Iras.  Zbliż się do niego i przemów, królowo,
Zda się upadać pod brzemieniem wstydu.
Kleopatra.  Więc dobrze, dobrze — podajcie mi rękę.
Eros.  Wstań, wstań, mój wodzu; królowa się zbliża,
Z głową schyloną, na której śmierć widać!
Słowem pociechy możesz ją ocalić.
Antoniusz.  Straciłem honor nikczemną ucieczką.
Eros.  Panie, królowa!
Antoniusz.  Gdzież mnie, Kleopatro,
O, gdzie powiodłaś! Żeby hańbę moją
Przed tobą ukryć, poglądam za siebie,
I widzę mego honoru ruiny.
Kleopatra.  O przebacz, panie, mym lękliwym żaglom!
Jam nie myślała, że za mną pośpieszysz.
Antoniusz.  Widziałaś jednak, że do twego steru
Wszystkie mnie serca krępowały fibry;
Wiedziałaś, że mnie pociągniesz za sobą,
Żeś była duszy mej wszechwładną panią,
Żem był gotowy na twoje skinienie
Ludzkie i boskie pogwałcić przykazy!
Kleopatra.  O przebacz!
Antoniusz.  Teraz muszę do młodzika
Pokorne prośby wyprawiać i szukać
Mego ratunku w nikczemnych wybiegach,
Ja, com połowę świata miał za cacko,
Mogłem rozdawać i odbierać berła.
Wiedziałaś, żem był przez ciebie podbity,
Że miecz mój, przez mą osłabiony miłość,
Wszystkim rozkazom jej posłuszny będzie!
Kleopatra.  Przebacz mi, przebacz!
Antoniusz.  Nie płacz, Kleopatro!
Łza twoja jedna droższa niż me straty.
Daj pocałunek — jestem zapłacony. —
Wysłałem dzieci moich pedagoga;