Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   169   —

Kleopatra.  Nieraz niewinny zginął od pioruna.
Cały mój Egipt niech w Nilu zatonie!
W węże się zmienią łagodne stworzenia!
Lecz idź, przywołaj tego niewolnika;
Choć jestem wściekła, kąsać go nie będę.
Idź go przywołać!
Charmian.  Lęka się powrócić.
Kleopatra.  Nic mu nie będzie. Ręka ta się podli,
Skoro niższego ode mnie uderza,
Gdy sama jestem wszystkiego powodem.

(Wchodzi Posłaniec).

Zbliż się, posłańcze! Rzecz to jest uczciwa,
Lecz niebezpieczna, złe przynieść poselstwo.
Dobrym nowinom tysiąc daj języków,
Złe niech się same swym objawią skutkiem.
Posłaniec.  Mej powinności tylko dopełniłem.
Kleopatra.  Czy pojął żonę? Jeśli tak odpowiesz,
Już cię nie mogę więcej nienawidzić.
Posłaniec.  Pojął ją, pani.
Kleopatra.  Niech cię bogi skarżą!
Zawsze to samo.
Posłaniec.  Mamże kłamać, pani?
Kleopatra.  O, gdybyś ktamał! choćby pół Egiptu
Zalały wody, zmieniły na gniazdo
Wężów i żmii! O, precz z moich oczu!
Choćbyś miał nawet Narcyza oblicze,
Potworą tylko w moich oczach będziesz.
On żonę pojął?
Posłaniec.  Przebacz mi, królowo —
Kleopatra.  On żonę pojął?
Posłaniec.  Nie gniewaj się, pani,
Bom nie miał myśli gniewu twego budzić,
A okrucieństwem jest za to mnie karać,
Do czego zmuszasz. On pojął Oktawię.
Kleopatra.  Żeby grzech jego na łotra cię zmienił,
Choć nim nie jesteś! Czyś tego jest pewny?
Oddal się teraz! Za drogi jest dla mnie
Z Rzymu przez ciebie towar przyniesiony,