Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   161   —

Nigdy brat siostry goręcej nie kochał.
Niech będzie węzłem serc naszych i królestw,
A miłość nasza niech przetrwa do końca!
Lepidus.  O, szczęście! Amen!
Antoniusz.  Nie miałem zamiaru
Dobyć oręża przeciw Pompejowi;
Dał mi albowiem w tych czasach ostatnich
Wielkie dowody dziwnej uprzejmości.
By mnie o czarną niewdzięczność nie skarżył,
Moje mu dzięki prześlę, w trop za niemi
Moje wyzwanie.
Lepidus.  Nie zwlekajmy sprawy;
Gdy dziś nie pójdziem szukać Pompejusza,
To jutro przyjdzie szukać nas Pompejusz.
Antoniusz.  Gdzie jego flota?
Cezar.  Przy Mizeńskiej górze.
Antoniusz.  A siły jego lądowe jak wielkie?
Cezar.  Teraz już groźne, a z dniem każdym rosną.
Na morzu panem dziś jest samowładnym.
Antoniusz.  Słyszałem o tem. Czemuż nie mogliśmy
O tej się sprawie dawniej porozumieć!
Śpieszmy! Lecz zanim szabli dobędziemy,
Idźmy skojarzyć ułożone związki.
Cezar.  Z radością do mej siostry cię powiodę.
Antoniusz.  I ty, Lepidzie, bądź nam towarzyszem.
Lepidus.  Żadna choroba, szlachetny Antoni,
Od tej posługi wstrzymać mnie nie zdoła.

(Przy odgłosie trąb wychodzą: Cezar, Antoniusz i Lepidus).

Mecenas  (do Enobarb.). Witaj nam z Egiptu!
Enobarb.  Połowico Cezarowego serca, Mecenasie, i ty zacny mój przyjacielu Agryppo, witajcie!
Agryppa.  Dobry nasz Enobarbie!
Mecenas.  Jest się z czego radować, że sprawy tak szczęsliwy wzięły obrót. Czas wam rozkosznie płynął w Egipcie.
Enobarb.  Niezgorzej: dzień schodził nam uczciwie na spaniu, a noc rozjaśniała nam hulanka.
Mecenas.  Ośm pieczonych dzików na śniadanie, a tylko dwunastu ucztujących, czy to prawda?