Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   131   —

„Jednakże Kleopatra nie chciała dać drzwi otworzyć, ale przyszła i stanęła u wyższych okien, spuściła na dół łańcuchy i liny, w które włożono Antoniusza, a ona z dwiema kobietami swemi tylko, które z sobą wzięła do grobowca, wciągała go do góry. Ci, co byli temu widokowi przytomni, mówiono, że nic nigdy smutniejszego nie oglądali, bo wciągano tego człowieka nieszczęśliwego, całego krwią obluzganego i już napoły umarłego, który ręce podnosił ku Kleopatrze i dźwigał się, jako mógł. Trudno było go wciągnąć, tem bardziej kobietom, ale Kleopatra, ciągnąc z całych sił, z głową w dół pochyloną, nie popuszczając na chwilę sznura, tak pracowała, że w końcu go przyciągnęła ku sobie, z pomocą tych, co od dołu zagrzewali ją do tego, i tyle się z tem namęczyli, jakby sami pracowali. Gdy go do góry wciągnięto i na łóżku położono, porwała i podarła suknie na nim, bijąc się w piersi, drapiąc twarz swoją i łono. Potem otarła krew, którą miał twarz zbroczoną, zowiąc go swym panem, swym mężem, swym Cezarem, zapominając prawie o własnej nędzy i klęsce, przez litość nad tem, na co patrzała. Antoniusz prosił ją, aby poprzestała narzekań i zażądał wina, czy, że miał pragnienie, lub że się od niego prędzej umrzeć spodziewał. A napiwszy się, nakłaniał ją i radził, aby ratowała życie swe, jeżeli było można, bez upokorzenia i bezcześci, ażeby zaufała szczególniej Prokulejuszowi więcej niż innym, co mieli łaski u Cezara; co do niego zaś, żeby się nie troszczyła o zmianę nędznego losu jego na dni ostatek, a wyżej przez to ceniła tryumfy i cześć, jaką dawniej był zdobył i t. d.“
Gervinus czyni uwagę, iż Szekspir malując epokę upadku obyczajów i społeczności, do zbytku może zepsutą ją tu odmalował, nigdzie szlachetniejszego nie wprowadzając charakteru. Wszystko się składa na ten obraz płochości, lekkomyślności, rozpasania. W jednej tylko scenie szlachetniejsze przebija się uczucie, gdy na statku przyjmując współzawodników swych młody Pompejusz, doradzcy, który mu pozbycie się ich zaleca, odpowiada: „Byłbym ci wdzięczen, gdybyś to uczynił, nie pytając mnie o zezwolenie — lecz jeśli mnie pytasz — zdrady dopuścić się nie mogę“. Szlachetność ta byłaby chętnie