Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Natury matką i grobem jest ziemia.
Na starych grobach młody świat rozplemia;
Licznych form dzieci z świętego jej łona
Ssą słodki pokarm, którym przepełniona.
Wszystko jak różne! A wszystko to przecie
Śmiertelnych nowem dobrodziejstwem wita:
Jakaż to siła spoczywa ukryta
W każdym kamieniu, roślinie i kwiecie!
Wszystko, co widzi hydnego źrenica,
Do wielkich celów natury się przyda;
Wszystko, co ziemię dobrocią zachwyca,
W niezręcznej dłoni tylko jady wyda.
Bo są występkiem cnoty źle użyte,
Uczynek wadom blasku dodać może.
W cieniuchnej tkance kwiatów tych owite
Jad i lekarstwo jedno mają łoże.
Gdy powonienie żywot z nich wypije,
Smak zdurzy zmysły i serce zabije.
W kwiatach, jak ludziach, dwaj panują króle
Śród wiecznej wojny — dobroć i swawole,
A gdzie król złego górę brać zaczyna,
Robaka śmierci łupem jest roślina. (Wchodzi Romeo).
Romeo.  Dzień dobry, ojcze!
Brat Laur.  Błogosław ci Boże!
Kto mnie wczesnemi witać przyszedł słowy?
Synu mój, chorej dowodem jest głowy
Tak rano twoje miękkie rzucać łoże.
Troska nad starą ulata źrenicą
I czarnym skrzydłem snom przystępu broni,
Ale wezgłowie twojej młodej skroni
Snów jasnych, złotych winno być stolicą,
Twoje więc wczesne zbudzenie dowodzi,
Że coś ważnego z domu cię wygnało,
Lub, jeśli to mnie przypuszczenie zwodzi,
Bez snu Romeo noc przepędził całą.
Romeo.  Zgadłeś, choć słodsze były me marzenia.
Brat Laur.  Odpuść ci, Boże! Co? czy z Rozaliną?
Romeo.  O nie, mój ojcze! w pamięci mej giną