Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak duch się skrada, krokiem Tarkwiniusza
Gwałt knującego. — Ziemio nieruchoma,
Nie patrz gdzie zmierzam, stąpań mych nie słuchaj
By twe kamienie nawet nie zdradziły
Gdziem jest, gdzie idę, nie odarły czasu
Z tej groźnej ciszy, co mu tak przystoi.
On żyje jeszcze, a ja tylko grożę,
Chłodem słów moich ogień czynu mrożę.

(Słychać dzwonek)

To znak mój; idę, dzwonek na mnie woła.
Niech dzwon ten, królu, twych snów nie przerywa
On cię do piekła lub do raju wzywa (wychodzi).


SCENA II.
Tamże.
(Wchodzi lady Macbeth).

L. Macb.  Mnie to ośmiela, co ich upoiło,
A co ich gasi, mnie ognia dodaje.
Cicho! Co słyszę? Ha, to puszczyk woła
Złowróżbym głosem fatalne dobranoc. —
Teraz czyn spełnia — drzwi stoją otworem,
Dworzanie chrapiąc szydzą z powinności,
Bo tak ich napój zaprawiłam dzielnie,
Ze śmierć z naturą spiera się, czy żyją,
Czyli umarli.
Macbeth  (za sceną). Kto tam? co tam? Hola!
L. Macb.  Przebóg! Drżę cała, by się nie zbudzili;
Rzecz niespełniona; zamiar nie uczynek
Zgubą jest naszą. Cicho! — Ich sztylety
Tak położyłam, że nie mógł ich chybić.
Gdyby tak we śnie do mojego ojca
Nie był podobny, jabym rzecz spełniła.
Mój mąż! (Wchodzi Macbeth).
Macbeth.   Spełniłem. — Nie słyszałaś krzyku?
L. Macb.  Hukania sowy i świerszczów ćwierkanie.
Czy nie mówiłeś?