Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

2 Czar.  Pokaż! pokaż!
1 Czar.  Palec majtka, który zginął,
Kiedy już do domu płynął. (Bęben za sceną).
3 Czar.  Bębny biją; czas już nam!
Macbeth tam!
Wszystkie.  Przeznaczeń siostry, dłoń w dłoni,
Posłanki lądów i toni,
Tak kołują, krążą tak.
Trzy te biorę, te trzy ty,
Do dziewiątki jeszcze trzy.
Koło czarów zakreślone.

(Wchodzą: Macbeth i Banquo).

Macbeth.  Dnia tak szpetnego i pięknego razem
Nie miałem jeszcze.
Banquo.  Do Forres jak daleko? —
Co to za wyschłe i dziwne stworzenia?
Nie wyglądają na mieszkańców ziemi,
Chociaż są na niej. Mówcie, czy żyjecie?
Czy was śmiertelny człowiek pytać może?
Zda się, że moje rozumiecie słowa,
Każda z was bowiem suchy kładzie palec
Na zwiędłe usta. Macie kobiet postać,
Lecz brody wasze tak myśleć mi bronią.
Macbeth.  Jeśli możecie, mówcie, kto jesteście?
1 Czar.  Witaj, Macbecie, witaj, thanie Glamis!
2 Czar.  Witaj, Macbecie, witaj, thanie Cawdor!
3 Czar.  Witaj, Macbecie, przyszły witaj królu!
Banquo.  Dobry mój panie, dlaczego się wzdrygasz,
Lękasz się rzeczy, co brzmi tak rozkosznie?
W imię was prawdy zaklinam, powiedźcie,
Czy tylko zmysłów jesteście złudzeniem,
Czy kształty wasze są rzeczywistością?
Kolegę mego godnością dzisiejszą
Witacie, razem z wielką przepowiednią
Przyszłych dostojeństw, królewskiej nadziei,
Tak, że oniemiał, jakby zachwycony.
Dla mnie milczycie; lecz jeśli możecie
Sięgnąć spojrzeniem w przyszłości nasiona,