Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   77   —

Hamlet.  Czy z przepicia?
Gildenst.  Nie, książę, ale ze wzburzenia żółci.
Hamlet.  Lepiejbyś dowiódł twojej mądrości, gdybyś poszedł z tą nowiną do doktora, bo gdybym ja mu przepisał na przeczyszczenie, możebym mu jeszcze bardziej żółć wzburzył.
Gildenst.  Racz tylko, łaskawy panie, dać swoim słowom więcej trochę porządku, a nie tak odskakiwać od sprawy, w której przyszedłem.
Hamlet.  Jestem cierpliwy i słucham.
Gildenst.  Królowa, twoja matka, książę, w największem strapieniu ducha wyprawiła mnie do ciebie.
Hamlet.  Z radością witam.
Gildenst.  Nie, łaskawy książę, grzeczność ta nie w porę. Jeśli mi raczysz zdrową dać odpowiedź, dopełnię danego mi przez twoją matkę zlecenia; jeśli nie, twoje przebaczenie a mój powrót zakończą moje poselstwo.
Hamlet.  Nie mogę, panie.
Gildenst.  Czego nie możesz, książę?
Hamlet.  Dać ci zdrowej odpowiedzi, gdy umysł mój chory. Ale odpowiedź, na jaką się zdobyć mogę, będzie na twoje rozkazy, albo raczej, jak powiadasz, na rozkazy mojej matki. A więc, bez dalszych ceregieli, przystąpmy do rzeczy. Matka moja, powiadasz — Gildenst.  Matka twoja, książę, mówi, że twoje postępowanie sprawiło jej zdziwienie i osłupienie.
Hamlet.  Dziwny to syn, który może tak matkę zadziwiać! Ale czy nie ma jeszcze jakiego dodatku do tego zdziwienia mojej matki?
Gildenst.  Pragnie mówić z tobą w swej komnacie, nim się spać położysz.
Hamlet.  Będę posłuszny, choćby dziesięć razy była moją matką. Czy masz co więcej do powiedzenia?
Gildenst.  Kochałeś mnie niegdyś, panie.

Hamlet.  I kocham cię jeszcze, przysięgam na tych dziesięciu oszustów i złodziei[1].

  1. Wyrażenie z katechizmu, strzeż rąk twoich od oszustwa i kradzieży.