Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   76   —

Wszyscy.  Światła, światła, światła!

(Wychodzą wszyscy prócz Hamleta i Horacya).

Hamlet.  Raniony jeleń niechaj łzy leje,
Zdrowy niech pląsa i skacze;
Bo na tym świecie jeden się śmieje,
Gdy drugi jęczy i płacze.

Czy taka jak ta sztuka i las piór na głowie, a do tego dwie prowanckie róże u moich ciżemek, byle mnie fortuna nie traktowała po tatarsku, czyby mi nie zapewniły dobrego przyjęcia w jakiej trupie aktorów? Jak ci się zdaje, przyjacielu?
Horacyo.  Z połową płacy.
Hamlet.  Z całą, ani wątpię.

W tej biednej ziemi, drogi Damonie,
Sam Jowisz niegdyś był królem,
A teraz zasiadł na pustym tronie
Istny, prawdziwy — bajokko[1].

Horacyo.  Mógłbyś przynajmniej dorymować, książę.
Hamlet.  Teraz, dobry Horacyo, stawiłbym tysiąc funtów, że duch powiedział prawdę. Czy widziałeś?
Horacyo.  Doskonale, mój książę.
Hamlet.  Na wzmiankę o truciznie —
Horacyo.  Miałem go pilnie na oku.

Hamlet.  Ach, ha! trochę muzyki, dalej, flety!
Boć jeżeli królowi sztuka ta nie miła,
To widać, że mu sztuka do smaku nie była.

(Wchodzą: Rozenkranc i Gildenstern).

Dalej, trochę muzyki!
Gildenst.  Dostojny panie, czy pozwolisz mi powiedzieć jedno słowo?
Hamlet.  Panie, i całą historyę.
Gildenst.  Król, panie —
Hamlet.  Ha, panie, co się z nim dzieje?

Gildenst.  Udał się do swoich apartamentów dziwnie zalterowany.

  1. Ma to się znaczyć: człowiek bez wartości, od bajokko, drobnej, włoskiej monety.