Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   62   —

Wiem, co mam robić. Duch, któregom widział,
Może być czartem, a czart może przybrać
Miłą nam postać, o tak jest, i może
Przez słabość moją, moją melancholię, —
Silny wpływ jego na takie natury, —
Chce mnie obłąkać, potępić. Silniejszych
Trzeba mi przyczyn. Przez sztuki mamidła
Sumienie króla chwycę w moje sidła (wychodzi).


AKT TRZECI.
SCENA I.
Sala w zamku.
(Wchodzą: Król, Królowa, Polonius, Ofelia, Rozenkranc, Gildenstern).

Król.  Czyż nie możecie rozmów manowcami
Wybadać, czemu popadł w obłąkanie,
Mieszając z cichym dni swoich pokojem
Burzliwe tony groźnego szaleństwa?
Rozenkr.  Przyznaje, że się rozstrojonym czuje,
Ale przyczyny wyjawić nam nie chce.
Gildenst.  A nie jest łatwo duszę jego zgłębić!
Zręcznem dziwactwem na wodzy nas trzyma,
Ilekroć chcemy skłonić go do wyznań
O jego stanie.
Królowa.  Czy dobrze was przyjął?
Rozenkr.  Bardzo uprzejmie.
Gildenst.  Choć znać było przymus.
Skąpy w pytaniach, szczodry w odpowiedziach
Na słowa nasze.
Królowa.  Czyście mu radzili
Jaką rozrywkę?
Rozenkr.  Zdarzyło się, pani,
Żeśmy na drodze aktorów spotkali;
Zda się, iż gdyśmy wpomnieli mu o nich