Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   151   —

Precz! Na Jowisza, nigdy tu nie wrócisz.
Kent.  Gdy taka wola twoja, żegnaj, panie!
Tam wolność znajdę, bo tu jest wygnanie.

(Do Kordelii)

Niech Bóg, dziewico, w swej cię pieczy chowa
Za myśl uczciwą i uczciwe słowa!

(Do Regany i Goneril)

Bodaj dźwięk głośny wasz uczynkiem został!
Słowom miłości miłości czyn sprostał!
Temi na zawsze Kent żegna was słowy,
Gdy starą nogą w świat puszcza się nowy.

(Wchodzi: Gloucester z królem Francyi, księciem Burgundyi i Orszakiem).

Gloucest.  Oto król Francyi i książę Burgundyi.
Król Lear.  Książę Burgundyi, który z królem Francyi
O mej się córki ubiegałeś rękę,
Do ciebie naprzód moje słowa zwracam.
Jakiego żądasz z córką mą posagu,
Lub się usuwasz?
Ks. Burg.  Dostojny monarcho,
Nie żądam więcej jak ofiarowałeś,
A sam mniej nie dasz.
Król Lear.  Szlachetny mój książę,
Tak ją ceniłem, gdy mi była drogą,
Dziś spadła w cenie. Spojrzej na nią, książę,
Jeśli w tej małej, nadobnej postaci
Coś, albo wszystko, z mą razem niełaską,
Ale nic więcej, jeszcze ci po myśli,
Weź ją, jest twoją!
Ks. Burg.  Nie wiem, co powiedzieć.
Król Lear.  Czy chcesz z wszystkiemi, jakie ma wadami,
Przysposobioną gniewu mego córkę,
Za posag w moje bogatą przekleństwo,
Której z przysięgą wyrzekłem się dzisiaj,
Czy chcesz za żonę pojąć lub odrzucie?
Ks. Burg.  Na tych warunkach trudny wybór, królu.
Król Lear.  Więc się jej wyrzecz, bo ci wyliczyłem
Wszystkie jej skarby. (Do króla Francyi)