Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   128   —

Hamlet.  Twa chwała zyska w zbliżeniu się do mnie,
Bo twoja biegłość przy mojem nieuctwie
Będzie jak gwiazda w czarnej błyszczeć nocy.
Laertes.  Żartujesz, książę.
Hamlet.  Nie, na tę prawicę!
Król.  Młody Osriku, podaj im florety.
Wszak znasz, Hamlecie, warunki zakładu?
Hamlet.  Dokładnie. Wieleś, królu, ryzykował
Po słabszej stronie.
Król.  Jestem spokojny; widziałem was obu;
Zresztą, jeżeli Laertes bieglejszy,
Dał nam też fory i równa jest partya.
Laertes.  Floret za ciężki, podajcie mi inny.
Hamlet.  Mnie ten się nadał. Czy jedna ich długość?

(Gotują się do fechtunku).

Osrik.  Sam je mierzyłem, książę.
Król.  Na tym stole
Puhary pełne wina mi postawcie.
Jeżeli Hamlet pierwszy go potrąci,
Jeżeli drugi, lub odda cios trzeci,
Niechaj z bateryi wszystkich zagrzmią działa,
W Hamleta zdrowie król wychyli czarę,
Na dno jej rzuci kosztowniejszą perłę
Od tej, co czterej moi poprzednicy
W duńskiej nosili koronie. Daj czarę:
Niech naprzód kotły zapowiedzą trąbom,
Trąby armatom, armaty niebiosom,
A niebo ziemi zapowie, że teraz
Król pije zdrowie swojego Hamleta!
Dalej, zacznijcie! wy, sędziowie walki,
Na wszystko bacznem poglądajcie okiem.
Hamlet.  Więc baczność!
Laertes.  Baczność! (Składają się).
Hamlet.  Raz!
Laertes.  Nie.
Hamlet.  Pytam sędziów.
Osrik.  Trącił cię, niema żadnej wątpliwości.
Laertes.  Niech i tak będzie; zacznijmy na nowo.