Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   125   —

szcza pociągi, na honor, zachwycają wyobraźnię, dziwnie odpowiadają rękojeściom; słowem, są to pociągi najwytworniejszej roboty i najrzadszego wymysłu. Hamlet.  Co nazywasz pociągami?
Horacyo.  Wiedziałem, że nim z nim skończysz, będziesz potrzebował komentarza.
Osrik.  Przez pociągi, książę, rozumiem pendenty.
Hamlet.  Wyrażenie byłoby stosowniejsze, gdybyśmy mogli nosić armaty przy boku, nim do tego przyjdziemy, wolałbym zostać przy pendencie, po staremu. Lecz wróćmy do rzeczy: sześć barbaryjskich koni przeciw sześciu francuskim rapirom z ich przyborami i trzem pociągom najrzadszego wymysłu, to francuski zakład przeciw duńskiemu. A o co zakład?
Osrik.  Król utrzymuje, że w dwunastu pchnięciach z tobą, książę, Laertes nie trąci cię więcej, jak trzy razy; tymczasem on zapowiada dziewięć na dwanaście. Sprawa ma się natychmiast rozstrzygnąć, jeśli wasza książęca mość raczy się do tego przychylić.
Hamlet.  A jeśli odpowiem: nie.
Osrik.  Chcę powiedzieć: jeśli wasza książęca mość raczy prośbę te przyjąć.
Hamlet.  Będę się w tej sali przechadzał; to moja chwila wytchnienia. Jeśli tak się spodoba jego królewskiej mości, niech przyniosą rapiry. Skoro szlachcic ma ochotę, a król upiera się przy zakładzie, wygram dla niego, jeśli potrafię; w przeciwnym razie będę miał dla siebie w zysku hańbę i odebrane ciosy.
Osrik.  Mamże ponieść tę odpowiedź?
Hamlet.  To treść jej; wolno ci jednak ukwiecić ją wedle twojego smaku.
Osrik.  Polecam się względom waszej książęcej mości (wychodzi).
Hamlet.  Twój na zawsze! — Dobrze robi, że sam się poleca, bo niema języka, coby chciał go w tem wyręczyć.
Horacyo.  Ta czajka odlatuje, unosząc na głowie skorupę jaja, z którego się wylęgła.
Hamlet.  On stroił komplementy do piersi nim ssać zaczął.