Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Posłaniec.  Do boju, królu, szykuj twoje pułki,
Na czele bowiem trzydziestu tysięcy
W Yorka sprawie Warwick się przybliża,
A w każdem mieście, przez które przeciąga,
Głosi go królem, ochotników zbiera.
Szykuj więc pułki, ujrzysz go za chwilę.
Clifford.  Radziłbym, królu, abyś plac opuścił;
Więcej ma szczęścia królowa bez ciebie.
Małgorz.  O, tak jest, zostaw naszej nas fortunie.
Król Henr.  Wszak i o moją fortunę tu idzie:
Zostanę z wami.
Northumb.  Aby z nami walczyć.
Ks. Walii.  Dodaj tym lordom serca, drogi ojcze,
Pokrzep odwagę sprawy twej obrońców,
Dobądź oręża, krzyknij: „Święty Jerzy!“

(Marsz. Wchodzą: Edward, Jerzy, Ryszard, Warwick, Norfolk, Montague i żołnierze).

Edward.  Krzywoprzysięzco, czy chcesz na kolanach
O przebaczenie błagać, berło oddać,
Albo śmiertelną walką spór rozstrzygnąć?
Małgorz.  Swych faworytów idź lżyć, butny chłopcze!
Jak śmiesz językiem zuchwałym tak mówić
W obliczu pana twojego i króla?
Edward.  Ja królem jego, on winien przede mną
Kolana ugiąć; wybrał mnie następcą;
Prawda, że później złamał swą przysięgę,
Bo jak słyszałem, ty, co jesteś królem,
Choć on ma tytuł, ty go przymusiłaś,
Ażeby nowym aktem parlamentu
Syna podstawił swego na me miejsce.
Clifford.  I sprawiedliwie, bo ojca następcą
Syn być powinien.
Ryszard.  Jesteś tu, rzeźniku?
Nie mogę mówić.
Clifford.  Jestem tu, garbusie,
By odpowiedzieć tobie i zuchwalcom
Tobie podobnym.
Ryszard.  Czyto ty zabiłeś