Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Było jej względem mnie postępowanie.
Wolsey.  Łaskawy królu, błagam cię pokornie,
Powiedz nam w obec wszystkich tych słuchaczy,
(Bo gdzie mnie z dobrej odarto mej sławy,
Tam muszę nową honoru wdziać szatę)
Powiedz nam, królu, czyli kiedykolwiek
Jednom ci słowo w sprawie tej natrącił,
Jeden ci skrupuł postawił na drodze,
Któryby w tobie myśli te obudził?
Czym zawsze Bogu za to nie dziękował,
Że tak królewską dał ci towarzyszkę?
Czy jej godności szkodzić kiedy chciałem?
Czym jej osobę szarpnął kiedy słowem?
Król Henr.  Świadczę honorem, lordzie kardynale,
Że jesteś w całej sprawie tej niewinnym.
Wszak wiesz, że mnogich masz tu nieprzyjaciół,
Chociaż niezdolnych powiedzieć, dlaczego;
Ale jak wiejskie kądle wyją w zawód,
Ledwo usłyszą innych psów szczekanie,
Oni królowej gniew ten poddmuchnęli.
Na lepszy dowód twojej niewinności
Dodam, że chciałeś sprawę tę przygłuszyć;
Zamiast podżegać, często, bardzo często
Wstrzymałeś pierwsze kroki przedsięwzięte.
Na mój więc honor, i najmniejsza wina
Na kardynale w sprawie tej nie ciąży.
Lecz jakże myśl ta zbudziła się we mnie?
Dajcie mi, proszę, chwil kilka baczności,
A mych skrupułów opowiem początek.
Pierwszy niepokój mojego sumienia,
Pierwsze ukłucie robaka zgryzoty,
Obudził we mnie ksiądz biskup Bajoński,
Francuski poseł, gdy na dwór nasz przybył
W sprawie małżeństwa księcia Orleanu
Z mą córką Maryą. Dostojny ten prałat,
Nim akt podpisał, prosił o przewłokę,
Aby się z swoim porozumiał królem
Względem prawości urodzenia Maryi,