Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bał się, by Anglii i Francyi przymierze
Nie wyrodziło zgubnych dlań projektów,
W lidze dwóch królów przyszłych niebezpieczeństw
Widział zarodki, a więc za przybyciem
Tajne z Wolseyem rozpoczął praktyki.
Wszystko to mogę z pewnością powiedzieć,
Bo wiem dokładnie, że cesarz zapłacił
Nim on co przyrzekł, jego też żądanie
Było przyjęte zanim wymówione.
Gdy sobie drogę złotem wybrukował,
Cesarz wymagał, aby swoim wpływem
Kardynał zmienił króla politykę,
I zerwał pokój dopiero zawarty.
Czas, by król wiedział (ode mnie się dowie,
I to natychmiast), że jego minister
Honorem jego dowoli frymarczy
Na swoją korzyść.
Norfolk.  Ze smutkiem to słyszę
I chciałbym, żebyś mylił się w twym sądzie.
Bucking.  Ani na jotę; wszystko, com powiedział,
Mogę jasnymi stwierdzić dowodami.

(Wchodzi Brandon poprzedzony oddziałem straży).

Brandon.  Sierżancie, dopełń twojej powinności.
Sierżant.  W imieniu króla, milordzie Buckingham,
Hrabio Hereford, Stafford i Northampton,
Biorę cię w areszt jako zdrajcę stanu.
Bucking.  Widzisz, milordzie, wpadłem w jego matnię,
Padam ofiarą praktyk jego skrytych.
Brandon.  Z głębokim żalem, wierzaj mi, milordzie,
Muszę być świadkiem twego uwięzienia.
Wedle rozkazu udasz się do Tower.
Bucking.  Darmobym mojej niewinności bronił,
Bo teraz taki powleka mnie pokost,
Że ma najczystsza białość czarną zda się.
W tem, jak we wszystkiem, stań się Boża wola!
Żegnaj mi, drogi lordzie Aberga’ny.
Brandon.  Nie, i on twoim będzie towarzyszem.

(Do lorda Abergavenny).