Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

By się utuczył, zamknięty w oborze.
Niech sprawcom tego Bóg przebaczyć raczy!
Rivers.  Prawdziwie, cnota jest to chrześcijańska
Za tych się modlić co nas pokrzywdzili.
Gloucest.  Tak zawsze robię, gdy dobrych rad słucham.
(Na stronie). Gdybym klął teraz, to kląłbym sam siebie.

(Wchodzi Catesby).

Catesb.  Do swej komnaty król wzywa cię, pani,
Jak ciebie, książe, i jak was panowie.
Elżbieta.  Idę. Panowie czy chcecie iść ze mną?
Rivers.  Chętnie ci, pani, będziem towarzyszyć.

(Wychodzą wszyscy prócz Gloucestera).

Gloucest.  Przód sam złe robię, pierwszy potem wrzeszczę,
Zbrodni przeze mnie dokonanej skrycie
Na innych karki cały zwalam ciężar.
Sam do ciemnicy popchnąłem Clarensa,
Ale go płaczę w obecności gąsiąt
Jak Stanley, Hastings i książę Buckingham.
Wołam, że z bandą stronników królowa
Podszczuwa króla przeciw memu bratu,
Oni też radzą, bym się na Dorsecie,
I na Riversie i na Greyu pomścił;
Ale ja wzdycham i cytuję Biblią,
Gdzie Bóg nam każe za złe dobrem płacić.
Nagie łotrowstwa me odziewam pięknie
W szmaty z Świętego Pisma ukradzione,
Świętym się zdaję, gdy dyabła gram rolę.

(Wchodzi dwóch morderców).

Lecz cicho, widzę dwóch moich oprawców.
Co tam nowego, dzielni pomocnicy?
Czy zamierzacie rzecz tę zaraz skończyć?
1 Mord.  Przychodzim właśnie po upoważnienie,
Byśmy do jego wejść mogli komnaty.
Gloucest.  Myśl bardzo dobra; wszystko mam gotowe.

(Daje mu upoważnienie).

Gdy się rzecz skończy, pośpieszcie do Crosby.
Tylko się śpieszcie, nie marnujcie czasu,
Słuchając jego wymownej obrony,