Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   23   —

dynku. To jego hańbą, że go nazywają chłopięciem, ale to jego chwalą, że mężów podbija. Żegnaj więc, odwago! rdzewiej moja szablo! umilknij, bębnie! bo wasz rycerz zakochany, tak jest, kocha. Bądź mi pomocą, boże rymów! bo niewątpliwie powiję sonet. Koncypuj więc, mój dowcipie, a pisz, moje pióro! bo mam w myśli całe foliały poezyi (wychodzi).


AKT DRUGI.
SCENA I.
Inna część parku. Pawilon i namioty w odległości.
(Wchodzą: Księżniczka francuska, Rozalina, Marya, Katarzyna, Boyet, Panowie i Służba).

Boyet.  Zbudź teraz, pani, twe najlepsze myśli,
Zważ, kto cię wysłał ojciec, król potężny —
Do kogo wysłał, jaki cel poselstwa.
Sama, wysoko przez świat poważana,
Idziesz traktować z jedynym dziedzicem
Doskonałości, jakie kiedykolwiek
Męża zdobiły — z monarchą Nawarry.
Celem układów Akwitańska ziemia,
Godna za posag dla królowej służyć.
Bądź teraz szczodrą w użyciu tych wdzięków,
Które natura dała ci z szczodrotą,
Całą z nich bowiem okradła przód ziemię,
Ażeby wszystkie zlać na ciebie jedną.
Księżnicz.  Wierzaj, ma piękność, jakkolwiek uboga,
Nie potrzebuje wymowy twej kwiatów;
Cenę piękności sąd oka stanowi,
A nie lichego język tandetnika.
Mniej czuję dumy pochwał twych słuchając,
Niż ty radości, że z takim dowcipem