Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   233   —

Fiołki skromne, lecz czystsze, lecz słodsze
Nad wzrok Junony i oddech Cytery;
Blade pierwiosnki, co w dziewictwie giną,
Wprzódy nim Feba w całym ujrzą blasku,
(Los smutny, często grożący dziewicom);
Harde łyszczaki, korony cesarskie,
Irys i wszystkie lilii odmiany,
Chciałabym wszystkie w jeden uplesc wianek,
Osuć cię niemi, słodki przyjacielu.
Floryzel.  Jak umarłego?
Perdyta.  Nie, jak darń zieloną,
Na której miłość bawi się i drzemie,
Albo też tak jest, jakby umarłego,
By cię w ramionach mych pochować żywcem.
Weźcie te kwiaty! — Ale gram, jak widzę,
Jak ich już nieraz widziałam grających
Nową sielankę na Zielone Świątki.
Odzież ta moje przewróciła myśli.
Floryzel.  Wszystko, co robisz, zawsze najpiękniejsze;
Gdy mówisz, chciałbym, byś mówiła ciągle;
Gdy śpiewasz, chciałbym, by śpiew był ci środkiem
Kupna, przedaży, dawania jałmużny,
Twojej modlitwy, chciałbym, żeby piosnka
Była rozkazów domowych tłómaczem;
Gdy tańczysz, słodka, chciałbym cię przemienić
Na morską falę, byś wiecznie tańczyła,
Taniec jedynem był ci zatrudnieniem;
Bo każda cząstka każdej twej czynności
Obecny czyn twój jak koroną wieńczy.
I wszystkie czyny twoje są królami.
Perdyta.  O, Doryklesie, zbytnie te pochwały,
I gdyby młodość i szczera krew twoja,
Która tak pięknie z twych liców przemawia,
Nie poświadczały, żeś pasterz bez plamy,
Miałabym prawo myslec, Doryklesie,
Żeś drogą fałszu miłości mej szukał.
Floryzel.  Tak mało, sądzę, powodów masz trwogi,
Jak ja mam mało trwogę w tobie budzić.