Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   223   —

Bo ja obalam prawa moją siłą,
Nowe zwyczaje buduję w godzinie. —
Niechże czas teraz tak jak dawniej płynie,
Gdy to, co dzisiaj jest, jeszcze nie było.
Gdy świat się rodził, ja mu świadkiem byłem,
Jak będę świadkiem, gdy to, co dziś świeci,
Co świeżo kwitnie, zgaśnie i przeleci,
Jak stare dzieje, o których mówiłem.
Gdy to od waszej zyskam cierpliwości,
Zwracam klepsydrę; scena się starzeje,
Jakbyście spali długie lat koleje.
W Leonta piersiach zazdrość już nie gości,
Z rozpaczy w ciemnej zamyka się sali.
Myślcie, słuchacze, żeście się zbłąkali
W czeskich dzielnicach, na pięknej dolinie.
Już wam mówiłem o królewskim synie,
Któremu daję imię Floryzela.
Dziś do Perdyty chyżym pędzę lotem:
Wdzięk jej, jak wiosna, oczy rozwesela.
Nie chcę wam mówić, co stanie się potem:
Ujrzycie wszystko, co przyszłość powije.
Pasterska córka i to, co z nią żyje,
Przedmiotem czasu od tej będzie chwili.
Baczcie mnie słuchać, jeśliście spędzili
Czas kiedy gorzej, jeśli nie, za trudy
Czas wam nie życzy nigdy większej nudy.

(Wychodzi).


SCENA I.
Czechy. Pokój w pałacu Polixenesa.
Polixenes i Kamillo).

Polix.  Proszę cię, Kamillo, nie nalegaj więcej. Cierpieniem jest dla mnie odmówić, o co prosisz, ale zezwolić na to byłoby śmiercią.
Kamillo.  Już lat piętnaście, jak nie widziałem mojej ojczyzny. Choć większą część życia obcem oddychałem powie-