Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   224   —

rzem, tam pragnę kości moje ziożyć. Prócz tego, pokutujący któl, pan mój, wzywa mnie do siebie; jeśli mnie zbytek miłości własnej nie zaślepia, może potrafię ulgę jaką przynieść głębokiej jego boleści; to jest drugą podnietą mojego odjazdu.
Polix.  Jeśli mnie kochasz, Kamillo, ni o zacieraj wszystkich twoich zasług minionych, opuszczając mnie teraz. Potrzebę twojej obecności twoja własna dobroć stworzyła; lepiejby było nie mieć cię wcale, niż dzisiaj cię stracić. Potworzyłeś interesa, których nikt prócz ciebie rozwikłać nie potrafi, musisz więc albo do ukończenia ich zostać, albo zabrać z sobą wszystkie twoje dawne zasługi. Jeśli tych zasług nie oceniłem dostatecznie (bo nigdy ich ocenić nie mogłem zbyt wysoko), usiłowaniem będzie mojem wdzięczniejszym się okazać, a zyskiem moim będzie większa twoja przyjaźń. O tej fatalnej ziemi sycylijskiej, proszę cię, nie mów mi więcej; imię jej samo dręczy mnie pamiątkami tego pokutnika, jak go nazywasz, nawróconego króla, mojego brata, którego straty poniesione przez śmierć najdroższej królowej i dzieci jeszcze teraz musimy jakby świeże opłakiwać. Powiedz, kiedy widziałeś księcia Floryzela, naszego syna? Równem jest dla królów nieszczęściem widzieć dzieci wyrodne, jak tracić je, gdy ich cnoty wypróbowane już były.
Kamillo.  Panie, trzy dni temu, jak widziałem księcia. Jakie być mogą jego przyjemniejsze zatrudnienia, nie wiem, lecz od pewnego czasu ze smutkiem uważałem, że stroni od dworu i nie tak gorliwie jak dawniej oddaje się ćwiczeniom swojej książęcej godności przystojnym.
Polix.  I ja spostrzegłem to samo. Niespokojny, wziąłem na służbę oczy, które nieobecność jego śledzą. Od nich to odebrałem wiadomość, że książę rzadko się oddala od domu prostego pasterza, człowieka, który, jak mówią, z niczego, w niepojęty dla sąsiadów sposób, nagle przyszedł do nadzwyczajnych dostatków.
Kamillo.  Słyszałem, panie, o tym człowieku. Ma on córkę rzadkiej urody; sława jej rozeszła się dalej, niżby się mo-