i całusów, z włościanką Żakienettą. Armado oskarża winowajców, a król skazuje Łepaka na tydzień postu o chlebie i wodzie w kozie.
Właśnie gdy król ten wyrok feruje, nadbiega posłaniec z oznajmieniem, że król Francyi wysłał na dwór króla Nawarry własną córkę, dla odnowienia traktatów i ułożenia się o jakieś kwestye sporne. Królewna też przybywa z orszakiem dam... a tu edykt! przysięga! śluby! Co począć? niepodobna takiego nie przyjąć ambasadora, a nie godzi się go wpuścić na zamek. Staje na tem, że królewna będzie przyjętą... w parku.
Król wychodzi na spotkanie dostojnego posła, dwa dwory, męski i żeński schodzą się z sobą i — wszystkie edykta w świecie poszły w niepamięć. Strzelają oczy, sypią się iskry dowcipów, same składają miłosne wiersze i sonety. Król widzi, że wejrzenia tych pań podbojem grożą i wiarołomstwem Nawarze, należałoby skrócić te niebezpieczne układy i co najprędzej pozbyć się załogi niewieściej, ale — brak aktów do sprawy i dla tej komportacyi dokumentów trzeba słać aż do Paryża. Tymczasem królewna z dworem czeka, a ogniste wejrzenia i brylantowe słowa w parku serca podbijają. Sam król nawet zakochany wiersze składał o królewnej, Biron sonet do Rozaliny, nie licząc nieszczęsnego kawalera d’Armado, który do owej obwinionej Żakienetty list stylizuje, wpadający w niewłaściwe ręce...
Kończy się to wszystko tem, iż wiadomość przychodzi o śmierci starego króla francuskiego; Nawarra oświadcza się o rękę królewnej, wszyscy młodzieńcy idą za jego przykładem, ale żałoba na dworze zmusza ich czekać rok cały i karmić się tylko nadziejami słodkiemi.
Hiszpan, przekonany o blizkie stosunki z Żakienettą, które wyraziście na jaw wychodzą, widzi się w konieczności poślubienia jej, jeśli dobroduszny Łepak go nie wyręczy. Zabawne intermezzo, w którem sparodyowani występują bohaterowie starożytni, przedstawiani przez Łepaków i Natanielów, kończy dowcipną tę fraszkę, ułożoną zapewne na jakąś uroczystość wesołą.