Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   146   —
(Wychodzą. — Słychać za sceną odgłos rogów. — Wchodzą: Tezeusz, Hippolita, Egeusz i ich Orszaki).

Tezeusz.  Niech gajowego przywoła z was jeden,
Bo po obrzędzie święta dokonanym,
Gdy cały ranek swobody nam został,
Niech moja droga usłyszy muzykę
Moich ogarów. W zachodniej dolinie
Niech je natychmiast strzelcy rozsforują.
Idźcie, powtarzam, szukać gajowego.
Piękna królowo, z tamtej góry szczytu
Ogarów moich usłyszysz muzykę
Z odgłosem echa dźwięcznie pomięszaną.
Hippolita.  Byłam obecną, gdy Alcyd z Kadmusem,
W kretyjskich górach, z sforą psów spartańskich,
Razem polować na niedźwiedzia wyszli.
Nigdym równego nie słyszała grania,
Bo oprócz lasów, niebiosa i rzeki,
Wszystko się jednym zdało tylko brzękiem,
Nigdym słodszego nie słyszała grzmotu.
Rozstroju głosów harmoniczniejszego.
Tezeusz.  Moje ogary spartańskiej są rasy,
Tak cętkowane i tak są wargate,
Uszy ich rosę zmiatają poranną,
Nogi ich krzywe, jak tesalskich byków
Wielkie podgardla; powolne są w biegu,
Ale ich głosy jak dzwonki dobrane.
Nigdy się milsze nie żeniło granie
Z krzykami strzelców i rogów odgłosem
W Lacedemonie, Krecie lub Tesalii.
Usłyszysz sama. — Lecz cóż to za nimfy?
Egeusz.  To moja córka uśpiona, mój królu,
To jest Lizander, a przy nim Demetryusz,
A to Nedara córka jest, Helena.
Dziwię się, co ich zebrało tu razem,
Tezeusz.  Pewno o świcie wyszli, by obchodzić
Majowe święto, i tu pośpieszyli
Blasku naszemu przydać orszakowi.
Lecz, Egeuszu, czy nie dziś Helena