Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   320   —


SCENA II.
Izba w więzieniu.
(Wchodzą: Stróż i Pajac).

Stróż.  Sam tu, mopanku! Czy potrafiłbyś uciąć głowę człowiekowi?
Pajac.  Potrafię, jeśli to kawaler, ale nie potrafię, jeśli żonaty, bo żonaty jest głową swojej żony, a nigdy nie potrafię uciąć głowy kobiecie.
Stróż.  Skończ tylko twoje koncepta, a daj mi jasną odpowiedź. Jutro rano Klaudyo i Barnardyn mają być egzekutowani. Mamy tu w więzieniu zwyczajnego kata, który potrzebuje pomocnika; jeśli się chcesz podjąć tej służby, otrzymasz wolność, w przeciwnym razie wysiedzisz w turmie czas twój cały, a przy wyjściu dostaniesz niemiłosierne cięgi, bo byłeś znanym rajfurem.
Pajac.  Byłem, panie, nieprawnym rajfurem od niepamiętnych czasów, podejmę się chętnie prawnym zostać katem. Chciałbym tylko, żeby poprzednio mój kolega dał mi potrzebne instrukcye.

Stróż.  Hola! Abhorson! Gdzie jest Abhorson?
Przybywaj! (Wchodzi Abhorson).

Abhorson.  Czy wołasz mnie, panie?
Stróż.  Oto człowiek, który jutro będzie twoim pomocnikiem przy egzekucyi. Jeśli ci to po myśli, ułóż się z nim rocznie, i niech tu z tobą zostanie; jeśli nie chcesz, to weź go na ten raz, a odpraw go potem. Nie może ci robić trudności przez wzgląd na swoje dobre imię, był rajfurem.
Abhorson.  Rajfurem, panie? O, zgrozo! Człowiek ten poda w dyskredyt naszą sztukę.
Stróż.  Bądź spokojny, jedną macie wagę, a piórko przechyli szalę (wychodzi).
Pajac.  Jakto, dobry panie, (bo jesteś dobry, choć źle ci patrzy z oczu), więc nazywasz twoje rzemiosło sztuką?
Abhorson.  Tak je nazywam, bo jest sztuką.