Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   304   —

Dowody twego do mnie przywiązania
Taką mi ufność ku tobie natchnęły,
Że pragnę teraz zasiągnąć twej rady.
Proteusz.  Koniec wierności mej dla ciebie, książę,
Niech będzie końcem mojego żywota.
Książę.  Wiesz, jak gorącem mojem jest życzeniem,
By córka moja żoną była Turya.
Proteusz.  Wiem.
Książę.  A zapewne i to ci wiadome,
Że Sylwia mojej opiera się woli.
Proteusz.  Stawiała opór, póki był Walentyn.
Książę.  W swej przewrotności trwa zawsze upornie.
Co począć, żeby dziewka zapomniała
O Walentynie, a kochała Turya?
Proteusz.  Będzie najlepiej rzucić nań pozory
Fałszu, tchórzostwa i podłości rodu:
Są to trzy wady kobietom obrzydłe.
Książę.  Sylwia pomyśli, że to tylko potwarz.
Proteusz.  Zapewne, gdyby wróg mu je zarzucał.
Trzeba więc, by jej dowodnie to stwierdził
Ten, co jej sądem jest mu przyjacielem.
Książę.  Więc ty go musisz przed Sylwią potwarzać.
Proteusz.  Poselstwo takie nie jest mi do smaku,
Bo jest to urząd niegodny szlachcica,
A cóż dopiero mówić przyjaciela.
Książę.  Gdzie dobre słowo nie może mu pomódz,
Tam mu nie może i potwarz zaszkodzić;
Na prośbę przeto twego przyjaciela
Poselstwa tego podejm się bez troski.
Proteusz.  Niech i tak będzie. Jeżeli potrafię
Słów moich jadem na umysł jej wpłynąć,
Niedługo miłość z serca jej uleci.
Lecz nie wynika stąd, by Turyo zajął
Osierocone miejsce Walentyna.
Turyo.  Więc odmotując miłość jej dla niego,
By się daremnie nici nie splątały,
Na mnie je zaraz nie omieszkaj zwijać.
Dokażesz tego, wielbiąc mnie o tyle,