Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

razie piękny to plaster aksamitu. Jego lewy policzek, to policzek z półtrzecia włosa, gdy prawy policzek całkiem nagi.
Lafeu.  Szrama szlachetnie otrzymana albo szlachetna szrama, piękna to barwa honoru; niewątpliwie szrama jego tego jest rodzaju.
Pajac.  Mimo tego wszystkiego, twarz to pokiereszowana.
Lafeu.  Idźmy, proszę cię pani, zobaczyć twojego syna; gorąco pragnę rozmówić się z młodym, szlachetnym żołnierzem.
Pajac.  Na uczciwość, jest ich tam tuzin, w pięknych, delikatnych kapeluszach, z grzecznemi piórami, co się kołyszą i kłaniają wszystkim. (Wychodzą).




AKT PIĄTY.
SCENA I.
Ulica w Marsylii.
(Wchodzą: Helena, Wdowa, Dyana i dwóch Służących).

Helena.  Ta nagła podróż i we dnie i w nocy
Męczy was pewno, ale niema rady.
Lecz bądźcie pewne, że gdy dla mej służby
We dnie i w nocy swe męczycie członki,
Nic was i nigdy z mej wdzięcznej pamięci
Wyrwać nie zdoła. (Wchodzi Sokolnik).
Szczęśliwe spotkanie!
Człowiek ten byle swych chciał użyć wpływów
Łatwo mi zyska posłuchanie króla. —
Bóg z tobą, panie!
Sokolnik.  I z tobą Bóg także!
Helena.  Kiedyś na króla widziałam cię dworze.
Sokolnik.  Prawda, że tam mnie widziano czasami.
Helena.  Myślę, że dobroć, z której byłeś znany,
Z twojego jeszcze nie uciekła serca,