Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ja też naglona smutną koniecznością,
Formy światowe bez trwogi odrzucam,
Do twej się tylko odwołuję cnoty,
A wiecznie będę wdzięczną za usługę.
Sokolnik.  Czego więc pragniesz?
Helena.  Błagam cię, mój panie,
Biedną tę prośbę racz wręczyć królowi,
I całym swoim wyrób mi to wpływem,
Bym otrzymała jego posłuchanie.
Sokolnik.  Króla tu niema.
Helena.  Niema króla?
Sokolnik.  Niema.
Ostatniej nocy to miasto opuścił
Z większym jak zwykle pośpiechem.
Helena.  O, Boże!
Nie, wszystko dobre, co się kończy dobrze,
Choć wszystko spikać przeciw nam się zdaje.
Powiedz mi, proszę, dokąd król się udał?
Sokolnik.  Do Roussillonu, ile wnosić mogę,
Gdzie i ja spieszę.
Helena.  Skoro się więc zdaje,
Że króla ujrzysz przed nami, mój panie,
Racz dać to pismo miłościwej ręce;
Gniewu to jego na ciebie nie ściągnie,
Za kłopot raczej na dzięki zarobisz.
My też za tobą przybędziem z pośpiechem,
Na jaki nasze zdobędą się środki.
Sokolnik.  Chętnie się twego podejmę poselstwa.
Helena.  Cobądź wypadnie, licz na wdzięczność naszą.
Lecz spieszmy, spieszmy! Czas nagli, na konie!

(Wychodzą).
SCENA II.
Roussillon. Wewnętrzny dworzec zamku Hrabiny.
(Wchodzą: Pajac i Parrolles).

Parolles.  Dobry monsieur Lavache, oddaj ten list panu Lafeu. Był czas, w którym znałeś mnie lepiej, gdy byłem