Pajac. Nigdy mi się jeszcze nie powiodło gorzej z mojem: Ach, Boże! Mości dobrodzieju! Widzę, że długo mogą służyć rzeczy, ale nie mogą służyć na zawsze.
Hrabina. Z czasem jak dobra igram gospodyni,
Gdy go wesoło z błaznem moim tracę.
Pajac. Ach, Boże! mości dobrodzieju! — No, proszę, odpowiedź służy po staremu.
Hrabina. Dość żartów! Słuchaj, oddaj to Helenie,
Wymagaj spiesznej na list odpowiedzi;
Poleć mnie krewnym moim i synowi.
Widzisz, niewiele —
Pajac. Niewiele w tem dla mnie zarobku.
Hrabina. Niewiele dla ciebie kłopotu. — Rozumiesz mnie?
Pajac. Bardzo korzystnie. Stanę tam prędzej niż moje nogi.
Hrabina. A wracaj co najspieszniej. (Wychodzą).
Lafeu. Powiadają, że czasy cudów minęły. Nie brak dziś filozofów, którzy w proste i powszednie wypadki zmieniają rzeczy nadprzyrodzone i bezprzyczynne. Stąd idzie, że mniemaną mądrością oszańcowani, w śmiech obracamy cuda przerażające, gdy nam się należało stać w niewytłomaczonem osłupieniu.
Parolles. Wyznaję, że to najosobliwszy przykład cudu, który się za naszych czasów wydarzył.
Bertram. To prawda.
Lafeu. Opuszczony od wszystkich mistrzów sztuki —
Parolles. I ja tak mówię, od Galena i Paracelsa.
Lafeu. Od wszystkich uczonych i patentowanych doktorów.
Parolles. Tak właśnie; i ja tak mówię.
Lafeu. Którzy chorobę jego za nieuleczoną ogłosili —
Parolles. A, tu ich właśnie ruszyłeś w sedno; a i ja tak mówię.
Lafeu. Bez ratunku —