Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Żyć chce i umrzeć!
Hrabina.  Odpowiedz mi szczerze,
Czyli nie chciałaś w czasach tych ostatnich
Iść do Paryża?
Helena.  Chciałam.
Hrabina.  W jakim celu?
Bądź szczerą.
Helena.  Pani, wszystko wyznam szczerze,
Jak szczerze pragnę duszy mej zbawienia.
Wiesz, pani, że mi ojciec mój zostawił
Kilka tajemnych, nieomylnych recept,
Które wyczytał w księgach, lub za życia
Swem doświadczeniem wynalazł i sprawdził.
On mi nakazał, ażebym w potrzebie,
Ale ostrożnie, lekarstw tych użyła;
Skutki ich bowiem większe nieskończenie
Od tego, coby z formuły kto wnosił.
W ich liczbie stoi niezawodny środek
Na wyleczenie okrutnej niemocy,
Która zagraża królewskiemu życiu.
Hrabina.  I to cię tylko do Paryża wiodło?
Helena.  Twój syn, w mej duszy myśli te obudził,
Inaczej Paryż i król i lekarstwo
Nigdyby może na myśl mi nie przyszły.
Hrabina.  Rozważ, Heleno, czy król przyjąć zechce,
Gdy mu przedstawisz mniemane lekarstwo.
On i lekarze zgodzili się na to,
Że mu ich sztuka ulgi dać nie może;
Zechcąż uwierzyć nieuczonej dziewce,
Gdy cała mądrość wszystkich fakultetów
Opuszcza ręce, zostawia chorobę
Samej naturze?
Helena.  Mówi mi przeczucie,
Wyższe od ojca mojego nauki,
(Który był jednak pierwszy w swym zawodzie),
Że ta recepta będzie mem dziedzictwem,
Przez szczęsne niebios gwiazdy poświęconem:
1 byłeś, pani, ty zezwolić chciała,