Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

moje i krew moją, ten ciało moje i krew moją kocha, a kto kocha ciało moje i krew moją, ten jest moim przyjacielem, ergo, kto całuje moją żonę, jest moim przyjacielem. Gdyby ludzie mogli przestać na tem, czem są, nie byłoby czego bać się małżeństwa, bo młody Węgiel, purytanin, i Ryba, papista, choć serca ich rozdzieliła wiara, mają tej samej natury głowy i mogą się bość rogami, jak w stadzie lada jelenie.
Hrabina.  Czy nie wyrzekniesz się nigdy, hultaju, słów grubych i potwarczych?
Pajac.  Jestem prorokiem, pani, i mówię prawdę po prostu.
Powtarzają starzy, młodzi,
Co im stara pieśń wywodzi:
Głos kukułki z przyrodzenia,
A małżeństwo z przeznaczenia.
Hrabina.  Oddal się teraz, później z tobą pomówię.
Intendent.  Racz mu pani rozkazać, aby przywołał tu Helenę, bo o niej mam mówić.
Hrabina.  Idź, powiedz mojej szlachciance, że przytomność jej tu potrzebna. Mówię o Helenie.
Pajac  (śpiewa). Dla tychże oczu, dla tejże twarzy
Troję zburzyli Achaje? —
Tak, dla niej Pryam u stóp ołtarzy
Resztki żywota oddaje.
To mówiąc, łzą się zalewa,
To mówiąc, łzą się zalewa,
I wielką prawdę śpiewa:
Gdzie na dziewięć jedna dobra,
Gdzie na dziewięć jedna dobra,
Tam dobra jedna z dziesięciu.
Hrabina.  Co? dobra jedna z dziesięciu? Przekręcasz piosneczkę, hultaju.
Pajac.  Jedna dobra niewiasta na dziesięć! Powiedz raczej, pani, że ja oczyszczam piosneczkę. Bodaj tylko rok rocznie taką łaskę Bóg zlewał na ziemię! Nie żaliłbym się na taką dziesięcinę niewiast, gdybym był plebanem. Jedna na dziesięć! to nie przelewki. Ba!