Uchowaj Boże! Pierwszy rzuć się śmiało
Na buntownicze roty, chwyć je przódy,
Nim do bram twoich przybliżyć się zdążą.
Król Jan. Papieski legat był ze mną przed chwilą,
A gdy szczęśliwy pokój z nim zawarłem,
Przyrzekł rozpuścić pod wodzą Delfina
Ciągnące wojska.
Bękart. Haniebne przymierze!
Jak to? Na naszej własnej mamy ziemi
Wchodzić w układy, lękliwie traktować,
Z najezdnikami podły przyjąć rozejm
I ich przepraszać? Toż chłopię bez brody,
Wykołysany w jedwabiach pyszałek
Bezkarnie naszym urąga się polom,
W męstwie się ćwiczy na wojennej ziemi,
I z urąganiem sztandar rozwijając
Na wiatry nasze, oporu nie znajdzie?
Do broni, królu! Może i kardynał
Nie będzie w stanie otrzymać pokoju;
Lub, gdy otrzyma, niech świat choć zobaczy,
Żeśmy gotowi wrogom stawić czoło.
Król Jan. Sprawę tę całą powierzam twej pieczy.
Bękart. Więc śmiało naprzód! Wiem, że siły nasze
I śmielszych wrogów strzaskają pałasze (wychodzą).
Ludwik. Weź, hrabio Melun, kopię tego aktu,
Skrzętnie ją w naszych zachowaj archiwach,
A oryginał wręcz angielskim panom;
Tak, obie strony, mając przed oczyma
Spólnych układów wszystkie artykuły,
Wiedząc do czego wiąże ich przysięga,
Potrafią łatwiej dotrwać w danem słowie.