Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uchowaj Boże! Pierwszy rzuć się śmiało
Na buntownicze roty, chwyć je przódy,
Nim do bram twoich przybliżyć się zdążą.
Król Jan.  Papieski legat był ze mną przed chwilą,
A gdy szczęśliwy pokój z nim zawarłem,
Przyrzekł rozpuścić pod wodzą Delfina
Ciągnące wojska.
Bękart.  Haniebne przymierze!
Jak to? Na naszej własnej mamy ziemi
Wchodzić w układy, lękliwie traktować,
Z najezdnikami podły przyjąć rozejm
I ich przepraszać? Toż chłopię bez brody,
Wykołysany w jedwabiach pyszałek
Bezkarnie naszym urąga się polom,
W męstwie się ćwiczy na wojennej ziemi,
I z urąganiem sztandar rozwijając
Na wiatry nasze, oporu nie znajdzie?
Do broni, królu! Może i kardynał
Nie będzie w stanie otrzymać pokoju;
Lub, gdy otrzyma, niech świat choć zobaczy,
Żeśmy gotowi wrogom stawić czoło.
Król Jan.  Sprawę tę całą powierzam twej pieczy.
Bękart.  Więc śmiało naprzód! Wiem, że siły nasze
I śmielszych wrogów strzaskają pałasze (wychodzą).

SCENA II.
Płaszczyzna w bliskości Saint-Edmunds-Bury.
(Wchodzą zbrojno: Ludwik, Salisbury, Melun, Pembroke, Bigot, wojsko).

Ludwik.  Weź, hrabio Melun, kopię tego aktu,
Skrzętnie ją w naszych zachowaj archiwach,
A oryginał wręcz angielskim panom;
Tak, obie strony, mając przed oczyma
Spólnych układów wszystkie artykuły,
Wiedząc do czego wiąże ich przysięga,
Potrafią łatwiej dotrwać w danem słowie.