Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co łzy te znaczą, które z twoich źrenic
Płyną jak wzdęty potok ze swych brzegów?
Znakże to smutny słów twych prawdziwości?
Więc powtórz jeszcze, nie całą twą powieść,
Lecz jedno słowo, że powieść jest prawdą.
Salisbury.  Tak jest prawdziwą, jak są fałszywymi
Ci, którzy powieść mą zmienili w prawdę.
Konstan.  Jeśli mnie wierzyć w ten smutek nauczysz,
Naucz zarazem smutek, jak mnie zabić.
Wiara i życie niechaj się spotkają
Jak rozpaczliwych dwóch szermierzy wściekłość,
Co w pierwszem pada spotkaniu i kona.
Ludwik wziął Blankę! O synu, gdzież jesteś?
Zawarty pokój! Cóż się ze mną stanie?
Odejdź! nie mogę znieść twego widoku;
Wieść ta cię robi najszpetniejszym mężem.
Salisbury.  Jakąż ci krzywdę wyrządziłem, pani?
Tylkom powtórzył krzywdę, innych dzieło.
Konstan.  Ta innych krzywda tak mi nienawistna,
Że ten mnie krzywdzi, który o niej mówi.
Artur.  Miarkuj się, matko!
Konstan.  O drogi mój radco,
Gdybyś był szpetny, gdybyś był niekształtny,
Gdybyś na potwarz łona twojej matki
Na twarzy nosił odraźliwe plamy,
Był czarny, głupi, krzywy i koślawy,
Pokryty znamion i brodawek trądem,
Jakby mi łatwo miarkować się było!
Bobym cię wtedy nie kochała, synu,
I tybyś także tronu nie był godny.
Lecz ty tak piękny! Przy twem urodzeniu
Naturze rękę podała Fortuna,
By ci dać wielkość. Przez natury łaskę
Możesz się mierzyć z blaskiem róż i lilij;
Ale Fortuna dała się przekupić,
I dziś z twym stryjem Janem cudzołoży;
Złotą swą ręką nakłoniła Francyę
Podeptać piękną wszechwładztwa powagę,