Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wartości jego praw, które się zdają
Zbyt nam wątpliwe, by mogły być trwałe.
Blunt.  Czy mam królowi ponieść tę odpowiedź?
Hotspur.  Nie, nie w tych słowach. Naradzim się przody;
Ty wróć do króla; jeśli nam zaręczy
Bezpieczny powrót dla naszego posła,
Nasz stryj ze świtem pójdzie mu objawić
Żądania nasze. Teraz, bądź nam zdrowy.
Blunt.  Radzę wam przyjąć, co wam ofiaruje
Łaska i dobroć.
Hotspur.  Może też przyjmiemy.
Blunt.  Spraw wielki Boże, by się to ziściło! (Wychodzą).

SCENA IV.
York. Sala w pałacu Arcybiskupa.
(Wchodzą: Arcybiskup Yorku i Dworzanin).

Arcybisk.  W drogę, Michale; z skrzydlatym pośpiechem
List ten poniesiesz do lorda Marszałka,
Ten do mojego kuzyna, a resztę
Wręczysz każdemu wedle ich adresu.
Gdybyś mógł wiedzieć, jak treść ich jest ważna,
Jednejbyś chwili czasu nie zmarnował.
Dworz.  Treści ich, panie, domyślam się w części.
Arcybisk.  Bardzo być może. Jutro, mój Michale,
Los wojowników’ dziesięciu tysięcy
Pójdzie na próbę; jutro, pod Shrewsbury,
Jak niewątpliwe dochodzą mnie wieści,
Król, z silną armią w pośpiechu ściągniętą,
Lorda Henryka hufce atakuje.
Lękam się bardzo, kochany Michale,
Bacząc na niemoc hrabi Northumberland,
Którego siły jądrem były związku,
Na Glendowera bacząc nieobecność,
Którego jakieś wstrzymały proroctwa
Z zastępem, wielkiej dla powstańców wagi,
Lękam się, żeby do rozprawy z królem
Siły Percego nie były za słabe.