Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cały północny odzyskuje cypel,
A rzece daje bieg prosty i równy.
Hotspur.  Tak chcę, tak będzie, a koszta są małe.
Glendow.  Nie, tak nie będzie.
Hotspur.  A kto mi przeszkodzi?
Glendow.  Ja.
Hotspur.  Więc mów, proszę, bym cię nie zrozumiał,
Mów po walijsku.
Glendow.  Równie jak ty dobrze
I po angielsku mogę się wysłowić,
Bo na angielskim dworze się chowałem,
I tam niejednę piosneczkę angielską
Z towarzyszeniem harfy ułożyłem,
Dodając nowych wdzięków językowi:
Przymiot, którego w tobie nie dojrzano.
Hotspur.  A za to dzięki panu Bogu składam.
Wolałbym kotem zostać i miauczeć
Raczej niż jednym z owych bańdurzystów.
Milsze mi brzęki lichtarzy miedzianych,
I milsze koło skrzypiące na osi.
Nic mię nieznośniej po uszach nie drapie,
Jak te mizdrzenia pieśni rymowanych:
To chód nierówny kulawego szkapy.
Glendow.  Odwróćże sobie, skoro chcesz, bieg Trentu.
Hotspur.  Czy ja dbam o to? Trzykroć tyle ziemi
Zasłużonemu dam przyjacielowi;
Ale pamiętaj, że gdzie o targ chodzi,
Dziewiątej części włoska nie ustąpię.
Czy akt gotowy? Kiedy odjeżdżamy?
Glendow.  W pełni jest księżyc; możecie tej nocy.
Pośpiech nakazać idę pisarzowi,
Napomknąć żonom waszym o odjeździe.
Trochę się lękam o córki mej rozum,
Tak zakochana w swoim Mortimerze (wychodzi).
Mortimer.  Wstydź się, kuzynie Percy, jak też możesz
Tak się mojemu sprzeciwiać teściowi!
Hotspur.   Ha, trudna rada. Często mnie oburza,
Prawiąc historye o krecie i mrówce,