Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czy się poddani buntują? Cóż robić:
Gwałcą należną Bogu i mnie wierność.
Mów co chcesz: klęski, ruinę, katusze,
Wymów śmierć samą — wiem, że umrzeć muszę.
Scroop.  Cieszę się, królu, żeś tak uzbrojony
Na moich nowin bolesnych przyjęcie,
Jak w dniu burzliwym srebrne rzeki fale
Brzegi swe topią, w ogólnym zamęcie
Świat niby cały chce w łzy się rozpłynąć,
Tak się dziś wzdyma wściekłość Bolingbroka
Nad swe granice, i twój kraj przelękły
Zalewa twardą stalą i sercami
Nad stal twardszemi. Siwobrode starce,
Łyse swe czaszki pokrywają hełmem
Na twą potęgę i na twój majestat;
Dzieciuchy z głosem kobiety piskliwym
Grubią ton, członki niewieście kaleczą
Ciężką przyłbicą i twardym puklerzem,
Byleby walczyć przeciw twej koronie;
Ksiądz nawet uczy się jak łuk natężać
Z gałęzi cisów podwójnie śmiertelnych;[1]
Ba, prządki same dziś zamiast wrzeciona
Rdzawe siekiery na twój tron podnoszą;
Wszędzie bunt, zbrojne powstanie dokoła,
Gorzej jest, niż mój język skreślić zdoła.
Król Rysz.  Złą powieść nazbyt dobrze opowiadasz.
Gdzie hrabia Wiltshire, gdzie Bagot, Green, Bushy?
Czemu tak groźnym pozwolili wrogom
Me ziemie krokiem przebiegać spokojnym?
Jeśli zwyciężę, gardłem to zapłacą.
Pewno zawarli pokój z Bolingbrokiem.
Scroop.  Prawda jest, królu, zawarli z nim pokój.
Król Rysz.  Ha, podlcy, żmije, wieczni potępieńcy!
Psy lada komu łasić się przywykłe!
Węże, mojego serca krwią ogrzane,

  1. Podwójnie śmiertelnych, bo z cisowych gałęzi są łuki, a liść cisa jest trucizną.