Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Choć nieobecny, przez pełnomocnika
Może dziedzicznych domagać się włości,
Nie przyjmiesz hołdu, który chce ci złożyć,
Ściągasz na siebie tysiąc niebezpieczeństw,
I serc tysiąca przywiązanie tracisz,
A cierpliwości mej podsuwasz myśli,
Których jej broni wierność i mój honor.
Król Rysz.  Myśl co chcesz, myśl twa nie zwiąże mej woli
Zaboru jego sreber, skarbów, roli.
York.  Nie będę świadkiem gwałtów. Bądź zdrów, panie!
Kto dziś przepowie, co się jutro stanie?
Dziś tylko wszyscy przepowiedzieć mogą,
Że do dobrego nie zajdziesz złą drogą (wychodzi).
Król Rysz.  Śpiesz teraz, Bushy, do hrabiego Wiltshire,
Powiedz mu, że go czekam w Ely-house,
Aby się w sprawie tej z nim porozumieć.
My do Irlandyi pojutrze; czas nagli.
W nieobecności naszej, namiestnikiem
Naszego stryja York zostawiamy,
Bo to mąż prawy, a zawsze nas kochał.
Królowo, jutro musimy się rozstać;
Użyjmy czasu, bo krótki nasz pobyt.

(Przy odgłosie trąb wychodzi Król, Królowa, Bushy, Aumerle, Green i Bagot).

Northumb.  Umarł więc książę Lancaster, panowie.
Ross.  I żyje także; dziś syn jego księciem.
Willough.  Księciem z tytułu ale nie z dochodów.
Northumb.  Jedno i drugie, jeśli sprawiedliwość
Na ziemi żyje.
Ross.  Serce moje pełne
Pęknie z boleści, nim mu będzie wolno
Swą pełność wylać językiem swobodnym.
Northumb.  Mów śmiało. Niech ten zamilknie na wieki,
Co na twą krzywdę twe powtórzy słowa!
Willough.  Czy chciałbyś mówić o księciu Hereford?
Gdy tak, mów śmiało, bo chętnie me ucho
Usłyszy dobre o panu tym słowo.
Ross.  Ach, nic dobrego zrobić dlań nie mogę,