Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dostała haracz giętkich jego kolan,
Z „dzięki, rodacy, dobrzy przyjaciele!“
Jakby doń Anglia spadkiem należała,
I był mych ludów najbliższą nadzieją.
Green.  Lecz już go niema i nic z jego planów. —
Czas teraz myśleć o irlandzkim buncie,
Czas już rozpocząć, królu, śpieszne kroki,
Bo dzień im każdy sił dodaje nowych,
A twoją, panie, osłabia potęgę.
Król Rysz.  Na tę wyprawę ruszym osobiście.
Gdy skarb nasz, dworu zbyteczną świetnością,
Zbytkiem szczodroty naszej się wyczerpał,
Koronne dobra musim wydzierżawić;
Suma pokryje bieżące wydatki;
Gdy to za mało, naszym namiestnikom
Zostawim w domu gotowe blankiety;
Wpisując znanych bogaczów nazwiska,
Potrafią ściągnąć znaczne sumy złota
I przysłać nam je na nasze potrzeby.
My do Irlandyi ciągniemy bez zwłoki.

(Wchodzi Bushy)

Jakie nowiny, Bushy?
Bushy.  Jan z Gandawy
W ciężką chorobę zapadł nagle, królu,
Wysłał mnie z prośbą, byś raczył co prędzej
Odwiedzić starca tkniętego niemocą.
Król Rysz.  Gdzie leży?
Bushy.  W Ely.
Król Rysz.  Bodaj dobre niebo
Myśl tę natchnęło jego doktorowi,
By mu ułatwił podróż do mogiły!
Podszewka kufrów jego by się zdała
Na armii naszej irlandzkiej mundury.
Idźmy, panowie, odwiedzić chorego;
Bodajem przybył, śpiesząc się, za późno! (wychodzą).