Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. VII.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
67
AKT CZWARTY. SCENA PIERWSZA.

Tak samo i ja, oprócz pewnej ansy
I wstrętu, jaki czuję do Antonia,
Ani znam ani chcę naznaczyć powód,
Dlaczego z własnym uszczerbkiem dochodzę
Praw moich na nim. Dałżem już odpowiedź?
Bassanio. To nie odpowiedź, człowieku bez serca;
Nie zdoła ona okrucieństwa twego
Usprawiedliwić.
Szylok. Nie mam obowiązku
Zadowalania was mą odpowiedzią.
Bassanio. Mamyż zabijać to, czego nie lubim?
Szylok. Któżby oszczędzał to, co nienawidzi?
Bassanio. Obraza racyą-ż jest do nienawiści?
Szylok. Dacież się żmii po dwakroć ukąsić?
Antonio. Daj pokój; pomnij, że masz sprawę z żydem.
Mógłbyś zarówno z morskiego wybrzeża
Kazać ustąpić pieniącej się fali;
Mógłbyś zarówno prawować się z wilkiem,
Słysząc beczącą za jagnięciem owcę;
Mógłbyś zarówno wzbronić sosnom w górach
Wyniosłe czoła uginać i szumieć,
Gdy niemi wicher gwałtowny szamoce;
Słowem, najcięższe chcieć złamać trudności,
Jak usiłować wzruszyć jego twarde,
Żydowskie serce. Szlachetni panowie,
Nie proponujcie mu niczego więcej;
Nie przedsiębierzcie żadnych dalszych kroków,
Lecz pozostawcie bieg zwyczajny prawu,
A jemu wolność czynienia co zechce.
Bassanio. Za trzy tysiące dajęć sześć tysięcy
Dukatów.
Szylok. Choćbyś każdy z tych dukatów
Podzielił na trzy części, i chociażby
Każda z tych części dukatem się stała,
Nie przyjąłbym ich i żądałbym tego,
Co wyrażone w obligu.
Doża. Jak możesz
Liczyć na względy, kiedy sam ich nie masz?