średnie[1] „Naturę wszędzie za wzór wskazujemy — czytasz w tej recenzyi — pójdźmyś więc do tego podobnie najpierwszego artysty i patrzmy, w jak rozmaitych formach rozwija się tam życie i czyli niestosownie do natury tworów“. W dalszym ciągu rozbiera autor postać Hamleta i określa go temi słowy: „Cały charakter Hamleta zdaje się być na pozór zbiorem tylko śmieszności i wielkości razem, ale baczniejsze oko dostrzeże w tej sztuce wiele zapewne ukrytych zamiarów, wspartych na głębszej jeszcze zasadzie“. Przechodząc z kolei do oceny dramatu samego, wykazuje wiele zalet, ale też i błędów, które sądzi jeszcze podług pojęć dawnych, tak nap. w zarzucie, jaki czyni Szekspirowi za oziębłość Hamleta dla Ofelii. W ten sposób krytyka trzymaną jest w tonie nie zupełnie zdecydowanym, aczkolwiek widać wyraźnie, że autor wyszedł z deptaku kanonów klasycznych i jest niejako w drodze do zasad, wygłoszonych przez Wężyka.
Fr. Morawski, jeden z najbardziej subtelnych umysłów swego czasu, często zastanawiał się nad Szekspirem, a wrażenia odbierane z jego arcydzieł żywo zatrzymywał w pamięci.
W liście do Kajetana Koźmiana (z dnia 14. Grud. 1824 r.) tak tłumaczy się Morawski ze swoich romantycznych sympatyi: „Nie możesz przecież rozsądnie utrzymywać, że Ossyan, Szekspir... byli zupełnie głupi, a ci wszyscy, co im się dziwią, stokroć głupsi, choć w tej liczbie są już wieki i całe ludy... a kto zna ich pisma, ten zapewne przyzna, że właśnie było w charakterze takich geniuszów, tak, a nie inaczej pisać“. Niezupełnie zdecydowane stanowisko Morawskiego uwidocznia sie wyraźnie z dalszego toku listu. „Popełniają wprawdzie niekiedy wielkie dziwa-
- ↑ Wiadomości o towarzystwie Ixów czerpiemy z studyum dr. H. Biegeleisena, które ukazało się w Bibliotece Warszawskiej r. 1885, t. IV. p. t. Towarzystwo „Ixów“ (ustęp z dziejów krytyki).