Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
241
AKT DRUGI. SCENA CZWARTA.

Kloten. Powiem twojemu ojcu.
Imogena. I twej matce.
Ona tak dobra dla mnie! Niezawodnie
Coś najgorszego wnet o mnie pomyśli.
A teraz pozostawiam ciebie, książę,
Na pastwę złego humoru.
Kloten. Oh, zemsty!
Jego odzieży? Dobrze!

(Odchodzi).
SCENA CZWARTA.
Rzym. Dom Filaryona.
Wchodzą: POSTUMUS i FILARYO.

Postumus. Nie bój się; obym mógł tak pewnie liczyć
Na przebaczenie króla, jak-em pewny
Czci jej!
Filaryo. Czy obmyśliłeś już sposób, jak króla
Przebłagać?
Postumus. Wcale nie! Cierpliwie ufam,
Iż czas odmieni wszystko i drżę z zim na
W oczekiwaniu ciepłych dni. W niemocy
Cóż dać wam mogę dziś więcej nad — wdzięczność?
Gdy los zawiedzie, umrę twym dłużnikiem.
Filaryo. Sama twa przyjaźń, twoje towarzystwo,
Hojną zapłatą tego, co zrobiłem.
Augustus posły szle waszemu panu.
Ostro przemówić ma don Kajusz Lucyusz.
Przepaszczon haracz wraz z zaległościami
Spłacony będzie, gdyż w przeciwnym razie
Król wasz obaczy znowu nasze hufce,
Których wspomnienie dlań tak przykre.
Postumus. Sądzę,
(Choć mężem stanu nie jestem, nie będę),
Że wojna musi wybuchnąć — i prędzej
Gallijskie legie wasze wylądują
W naszej ojczyźnie, obcej trwogom, niźli
Choć grosz haraczu dostaniecie stamtąd.