Margarelon. Wstań, niewolniku, broń się!
Tersytes. Kto ty?
Margarelon. Bastard Pryama.
Tersytes. I ja jestem bastardem; urodziłem się jako bastard i jako bastard dałem się wychować; jako bastard na duchu, na sercu, w każdym calu nieślubny. Niedźwiedź nigdy nie kąsa drugiego niedźwiedzia, dlaczegóż mieliby inaczej postępować bastardzi? Miej się na baczności, walka mogłaby być dla nas złym horoskopem: syn nierządnicy, walcząc dla nierządnicy, musi ściągać na się sąd niebios. Bądź zdrów, bastardzie!
Margarelon. Niech cię dyabeł porwie, ty tchórzu!
Hektor. Zgniłka na wewnątrz, choć tak piękna z wierzchu!
Wspaniałość zbroi przypłaciłeś życiem,
Skończyłem dzienną już pracę. Na bogi,
Dość utoczyłeś krwi, mój mieczu, srogi!
Achilles. Hektorze, oto słońce już zapada,
Zdyszana, wtacza się noc w jego szlaki,
A gdy zagaśnie słońce na błękicie,
Wraz z dniem skończonym, Hektor skończy życie.
Hektor. Nie zaczniesz walki, gdy złożyłem zbroję.
Achilles. Walcie weń, chłopcy! Oto przy was stoję.
Ilium! To samo oby cię spotkało!
Wszak w nim twe serce, twe nerwy, twe ciało!
Nuż, Myrmidony, krzykiem zwieście pora,
Że dłoń Achilla zabiła Hektora.